Rzucić los w nieznane
Tańczyć nieprzerwanie
Cieszyć się każdą z chwil
Kocham dni kiedy wszystko układa się po mojej myśli. Tak było i wtedy. Weszłam do szkoły w cudownym nastroju, jednak kiedy zobaczyłam szkolną divę, mizdrzącą się do kolejnego, naiwnego chłopaka, westchnęłam z politowaniem. Marnujesz swój czas, chłopcze. Trzeba być naprawdę ślepym, żeby polecieć na takie coś jak Ashley.
- Na co się gapisz Ness?- zapytała, wręcz zabijając mnie wzrokiem.
- Na Twój krzywy uśmiech?- zachichotałam, wymijając panienkę Lewis.
- Jeszcze chwila, a Twój nie będzie taki prosty.- warknęła, zagradzając mi drogę.
- Serio chcesz się spotykać z taką suką?- zaśmiałam się do chłopaka, opierającego się o ścianę. Bycie pyskatą dziewczyną w mojej szkole dawało minimalne szanse na przetrwanie. Inaczej byłaś nikim. Nikt się z Tobą nie liczył. Trzeba umieć się bronić. Proste, no nie?
- Ja przynajmniej jakoś się ubieram..- zaśmiała się sztucznie, dokładnie lustrując mnie swoim wzrokiem. Czy ja się dopieprzam do Jej ubioru?
- Nie mam zamiaru robić z siebie pani lekkich obyczajów, ubierając się w takie szmaty.- spojrzałam na Jej ubrania.
- Mam co pokazywać..
- Płaski tyłek i małe cycki? Naprawdę, jest co pokazywać.- zaśmiałam się szyderczo. Dziewczyna tylko burknęła coś pod nosem z niezadowoleniem, wymijając mnie i odchodząc ze swoim nowym chłopakiem i swoimi "podwładnymi".
- Life is brutal, baby.- szepnęłam do siebie, uśmiechając się. Po chwili podeszła do mnie Marie - moja najlepsza przyjaciółka.
- Na Twój krzywy uśmiech?- zachichotałam, wymijając panienkę Lewis.
- Jeszcze chwila, a Twój nie będzie taki prosty.- warknęła, zagradzając mi drogę.
- Serio chcesz się spotykać z taką suką?- zaśmiałam się do chłopaka, opierającego się o ścianę. Bycie pyskatą dziewczyną w mojej szkole dawało minimalne szanse na przetrwanie. Inaczej byłaś nikim. Nikt się z Tobą nie liczył. Trzeba umieć się bronić. Proste, no nie?
- Ja przynajmniej jakoś się ubieram..- zaśmiała się sztucznie, dokładnie lustrując mnie swoim wzrokiem. Czy ja się dopieprzam do Jej ubioru?
- Nie mam zamiaru robić z siebie pani lekkich obyczajów, ubierając się w takie szmaty.- spojrzałam na Jej ubrania.
- Mam co pokazywać..
- Płaski tyłek i małe cycki? Naprawdę, jest co pokazywać.- zaśmiałam się szyderczo. Dziewczyna tylko burknęła coś pod nosem z niezadowoleniem, wymijając mnie i odchodząc ze swoim nowym chłopakiem i swoimi "podwładnymi".
- Life is brutal, baby.- szepnęłam do siebie, uśmiechając się. Po chwili podeszła do mnie Marie - moja najlepsza przyjaciółka.
- Poleciałaś.- uśmiechnęła się szeroko, przybijając ze mną żółwika, po czym przytuliła mnie na powitanie jak zawsze to robi. Z Marie poznałyśmy się na pierwszym roku studiów. Jest w moim wieku i chodzi do równoległej klasy. Tyleże na medycynę. Jest cholernie ambitna i szczera. Od razu ją polubiłam. Nikogo nie udawała, jak robiła to większość osób w tej szkole. Jest strasznie rozgadana i zatrzymać Ją to wielka sztuka. Naprawdę.
Po długich i jakże męczących wykładach, poszłyśmy z Marie na mały shopping do Centrum Handlowego. Blondynka musiała kupić sobie sukienkę na wesele swojego starszego brata, które miało odbyć się za niecały miesiąc. Niemka była strasznie podekscytowana. Czasem nawet bawiło mnie to, jednak za wszelką cenę nie chciałam dać po sobie tego poznać. Marie cały czas nadawała, nie potrafiła się zamknąć. Nie widziałyśmy się ledwo dwa dni, a Ona miała mi tyle do powiedzenia, jakby to był miesiąc. Słuchałam blondynki, nie do końca dopuszczając do siebie Jej słowa. Dzisiaj w ogóle nie mogę się skupić i jestem strasznie roztargniona.
Jak bardzo byłam zdziwiona, kiedy zobaczyłam Marco z jakąś śliczną, wysoką, blondynką? Sylwetkę miała jak modelka. Piłkarz kłócił się z Nią, żywo gestykulując rękoma. Ta po chwili uderzyła Go wyprostowaną dłonią w twarz i szybkim krokiem odeszła. Oh, jak mi Cię szkoda..
- Ness, słuchasz mnie jeszcze?- zapytała Nelson, przyglądając mi się uważnie.
- Jasne!- przytaknęłam, kiwając głową. Spojrzałam na Reusa i wnet On zrobił to samo. Przyglądał mi się przez chwile i kiedy zorientował się, że ja również patrzę na Niego, uśmiechnął się sztucznie. Odwrócił wzrok i poszedł w przeciwną mi stronę. Uniosłam brew, nie rozumiejąc Jego zachowania. Przecież to Reus. Marco Reus. Jego nie da się zrozumieć.
- Co jest?- zapytała blondynka, szturchając mnie ramieniem.
- Nic. Chodźmy tutaj.- wskazałam jeden z wielu sklepów, które mieściły się w zasięgu mojego wzroku.
Po kilkugodzinnych poszukiwaniach kreacji dla blondynki, usiadłam na jednym z wielu krzesełek, wzdychając. Marie nadal chodziła po sklepie, resztkami sił, szukając czegoś, co spodobałoby się Jej. Ja miałam już dość. Jednak wtedy zobaczyłam na wystawie w sklepie naprzeciw piękną sukienkę. Była idealna. Już widziałam w niej blondynkę.
- Marie!- krzyknęłam do blondynki i popędziłam do sklepu. Dosyć szybko znalazłam odpowiedni rozmiar i dałam sukienkę przyjaciółce. Usiadłam naprzeciw przymierzalni, czekając aż Niemka wyjdzie z niej.- Wow!- wydusiłam, kiedy zobaczyłam dziewczynę w pięknej, błękitnej, idealnie na Niej leżącej sukience.
- Marie!- krzyknęłam do blondynki i popędziłam do sklepu. Dosyć szybko znalazłam odpowiedni rozmiar i dałam sukienkę przyjaciółce. Usiadłam naprzeciw przymierzalni, czekając aż Niemka wyjdzie z niej.- Wow!- wydusiłam, kiedy zobaczyłam dziewczynę w pięknej, błękitnej, idealnie na Niej leżącej sukience.
- I jak? Może być?- obróciła się kilka razy wokół własnej osi, śmiejąc się.
- Jest idealnie.- rzekłam, patrząc na śliczną blondynkę. Ma wszystko. Urodę, kasę, charakter, ambicje i wielu adoratorów. Oho, o wilku mowa.
- Marie, błyszczyk.- zachichotałam, widząc idącego w naszą stronę chłopaka. Blondynka spojrzała na mnie niezrozumiale. Poruszyłam brwiami znacząco, a wtedy podszedł do nas Chris, witając się z Marie słodkim buziakiem w policzek. Oni są tak słodcy, a nie potrafią się odnaleźć. Ona czuje coś do Niego, a On do Niej. To tak proste. Przecież to widać na kilometr. Nie rozumiem czemu blondynka nie chce zaprosić Go na wesele swojego brata jako osobę towarzyszącą. To bardzo by ich do siebie zbliżyło. Jednak Marie twierdzi, że nie ma zamiaru robić pierwszego kroku, choć bardzo Jej zależy na przystojnym chłopaku.
Kiedy w końcu Chris odkleił swój wzrok od blondynki, przywitał się ze mną. Kątem oka zobaczyłam jak moja przyjaciółka się rumieni, uśmiechając się słodko.
- A co Ty Marie, na sylwestra sukienkę już kupujesz?- zażartował.- Aczkolwiek wyglądasz całkiem nieźle.- dodał, spotykając się z miażdżącym spojrzeniem dziewczyny.
- Żartuję. Wyglądasz zniewalająco.- wyznał.
- Zaproś Go! Teraz! Now!- gestykulowałam rękoma, szepcząc do blondynki. Kiedy zorientowałam się, że chłopak odwraca się w moją stronę, zaczęłam przeglądać koszulki.
- Ładna, nie? No ale nic! Na mnie już pora!- powiedziałam szybko i podeszłam do Marie.- Powodzenia!- puściłam Jej oczko, żegnając się całusem w policzek. Dwudziestoparolatka bardzo dobrze wiedziała o co mi chodzi. Odchodząc, pomachałam do zakochanych i wyszłam. Czyli powrót do rzeczywistości. Cztery ściany i sterta książek, czekająca na to, aż ktoś się w końcu nimi zaopiekuje. Czasem naprawdę miałam dość studiów.
- Ładna, nie? No ale nic! Na mnie już pora!- powiedziałam szybko i podeszłam do Marie.- Powodzenia!- puściłam Jej oczko, żegnając się całusem w policzek. Dwudziestoparolatka bardzo dobrze wiedziała o co mi chodzi. Odchodząc, pomachałam do zakochanych i wyszłam. Czyli powrót do rzeczywistości. Cztery ściany i sterta książek, czekająca na to, aż ktoś się w końcu nimi zaopiekuje. Czasem naprawdę miałam dość studiów.
Kiedy stałam na ruchomych schodach, zjeżdżając w dół, aby wyjść już z Centrum Handlowego, nagle poczułam jak ktoś szarpie mnie za ramię. Mało brakowało, a spadłabym z tych nieszczęsnych schodów. Wyrwałam rękę z uścisku nieznajomego, by za chwilę spojrzeć na tego idiotę, który narobił mi tyle strachu.
- Hej, Ness! To ja.- zaśmiał się.
- Hej, Mario! Jesteś porąbany, mówił Ci to już ktoś?- odparłam takim samym tonem jak chłopak.
- Tak, wiem. Wszyscy mi to powtarzają.- uśmiechnął się szeroko.
- Zaczynam się Ciebie bać. Śledzisz mnie czy jak?- zachichotałam.
- Jasne. Śledzę Cię od kilku dobrych dni, a kiedy nadarzy się okazja zaciągnę Cię w jakąś ciemną uliczkę i zgwałcę.- spojrzałam na Niego przerażonym wzrokiem.- No błagam. Serio tak myślisz?- zapytała, a Jego mina momentalnie się zmieniła. Roześmiałam się głośno, a zaraz za mną szatyn.
- Co tutaj robisz?- zapytałam, kiedy przestałam się śmiać.
- Miałem zamiar kupić sobie lapka, bo poprzedni niespodziewanie mi się zepsuł, jednak nic z tego.- odpowiedziała, kiedy już zeszliśmy z taśmy.
- Ja już muszę lecieć, Mario.- powiedziałam i chciałam się już pożegnać z szatynem, jednak ten rzucił całkiem interesującą propozycję.
- Może.. Dasz się namówić jeszcze na najlepszą kawę jakąkolwiek piłaś?
Halo, Ness! Sterta książek, czekająca w domu!
- Z chęcią.- powiedziałam, a rozum już mnie karcił. Dziewczyno, gdzie Twoje racjonalne myślenie?
Poszło się jebać? A może na romantyczny spacer z ukochanym?
Jak wcześniej mówił Mario, piłam najlepszą kawę w życiu. Na pewno przyjdę tutaj jeszcze nie raz. Bardzo długo rozmawialiśmy i cholera, ale.. Przyznaję, nie jest taki zły jak wcześniej sądziłam. Całkiem fajny z Niego facet. Zabawny i bardzo śmiały. Wiecie co jest w tym wszystkim najśmieszniejsze? To, że w Jego towarzystwie czułam się bardzo dobrze. Tak jakbym znała Go kilka dobrych lat.
Kiedy postanowiłam się zbierać, szatyn chciał mnie odprowadzić, jednak ja stanowczo zaprzeczyłam, mówiąc, że sobie poradzę. Zwyczajnie nie chciałam robić Mu kłopotu. Wyszliśmy z Centrum i spotkaliśmy się z niezbyt miłym- przynajmniej dla mnie, widokiem. Padał deszcz. Spojrzałam na Mario i zaśmiałam się głośno z naszego szczęścia. Niestety chłopak był na pieszo, ponieważ jak wcześniej mówił Jego samochód jest w naprawie.
Niespodziewanie Niemiec złapał mnie za rękę i zaczął biec w kierunku mojego domu. Zachichotałam cicho. Biegliśmy dosyć długo, jednak chyba niepotrzebnie. Oboje myliśmy tak przemoknięci, że chyba nie było na nas ani jednej, suchej nitki. Zatrzymałam się, nie potrafiąc złapać swobodnie oddechu.
- Może.. Dasz się namówić jeszcze na najlepszą kawę jakąkolwiek piłaś?
Halo, Ness! Sterta książek, czekająca w domu!
- Z chęcią.- powiedziałam, a rozum już mnie karcił. Dziewczyno, gdzie Twoje racjonalne myślenie?
Poszło się jebać? A może na romantyczny spacer z ukochanym?
Jak wcześniej mówił Mario, piłam najlepszą kawę w życiu. Na pewno przyjdę tutaj jeszcze nie raz. Bardzo długo rozmawialiśmy i cholera, ale.. Przyznaję, nie jest taki zły jak wcześniej sądziłam. Całkiem fajny z Niego facet. Zabawny i bardzo śmiały. Wiecie co jest w tym wszystkim najśmieszniejsze? To, że w Jego towarzystwie czułam się bardzo dobrze. Tak jakbym znała Go kilka dobrych lat.
Kiedy postanowiłam się zbierać, szatyn chciał mnie odprowadzić, jednak ja stanowczo zaprzeczyłam, mówiąc, że sobie poradzę. Zwyczajnie nie chciałam robić Mu kłopotu. Wyszliśmy z Centrum i spotkaliśmy się z niezbyt miłym- przynajmniej dla mnie, widokiem. Padał deszcz. Spojrzałam na Mario i zaśmiałam się głośno z naszego szczęścia. Niestety chłopak był na pieszo, ponieważ jak wcześniej mówił Jego samochód jest w naprawie.
Niespodziewanie Niemiec złapał mnie za rękę i zaczął biec w kierunku mojego domu. Zachichotałam cicho. Biegliśmy dosyć długo, jednak chyba niepotrzebnie. Oboje myliśmy tak przemoknięci, że chyba nie było na nas ani jednej, suchej nitki. Zatrzymałam się, nie potrafiąc złapać swobodnie oddechu.
- Nie mogę..- szepnęłam.
- Słabą masz kondycję.- zaśmiał się.
- Spadaj.- rzuciłam, podnosząc na Niego wzrok. Stanęłam na prostych nogach, czując jak krople deszczu odbijają się od mojego ciała. Podniosłam głowę, patrząc w niebo. Było takie piękne. Zachmurzone, a jednak piękne. Zamknęłam oczy i rozłożyłam ręce, by jak najbardziej rozkoszować się tą chwilą. Było tak cholernie cudownie. Jakbym była tylko ja. Czułam jak duże krople deszczu, gwałtownie uderzają o moją twarz. Jednak nie przeszkadzało mi to. Nagle poczułam jak chłopak łapie mnie w pasie.
- Mario!- zaśmiałam się, obejmując Go ramionami. Jednak po chwili znów rozłożyłam ręce, a szatyn obrócił nas kilka razy wokół własnej osi. Zaśmiałam się, a za mną Niemiec. Czułam się tak beztrosko. Zatrzymał się, a ja objęłam Go ramionami, zarzucając ręce na Jego szyję. Cały czas mnie obejmował, trzymając blisko siebie. Rozchyliłam lekko wargi, by zaczerpnąć powietrza, jednak wtedy dostrzegłam jak Jego wzrok utkwił na moich ustach. Spojrzałam na Jego wargi, które aż prosiły się o pocałunek...
Od autorki: Witam ponownie! Na początek chciałabym bardzo podziękować za 9 komentarzy.. I muszę Wam powiedzieć, że właśnie przekroczyłyście 1000 wyświetleń! Bardzo mnie to cieszy!
To cudowne uczucie, kiedy na twoim blogu pojawiły się dwa rozdziały, prolog i bohaterowie, a jest już tysiąc wyświetleń! Dziękuję ♥
A w zakładce drugoplanowi znajdziecie bohaterów, którzy pojawili się w tym rozdziale! Zapraszam! ☺
Macie już ferie czy jeszcze męczycie się w szkole? Mnie czeka jeszcze miesiąc męczarni w szkole, z nauczycielami, którzy zasypują nas kartkówkami i ludźmi, na których widok mam ochotę się roześmiać. Ale cóż poradzić?
To jak? Do następnego? Pozdrawiam! ☺
Od autorki: Witam ponownie! Na początek chciałabym bardzo podziękować za 9 komentarzy.. I muszę Wam powiedzieć, że właśnie przekroczyłyście 1000 wyświetleń! Bardzo mnie to cieszy!
To cudowne uczucie, kiedy na twoim blogu pojawiły się dwa rozdziały, prolog i bohaterowie, a jest już tysiąc wyświetleń! Dziękuję ♥
A w zakładce drugoplanowi znajdziecie bohaterów, którzy pojawili się w tym rozdziale! Zapraszam! ☺
Macie już ferie czy jeszcze męczycie się w szkole? Mnie czeka jeszcze miesiąc męczarni w szkole, z nauczycielami, którzy zasypują nas kartkówkami i ludźmi, na których widok mam ochotę się roześmiać. Ale cóż poradzić?
To jak? Do następnego? Pozdrawiam! ☺
Jak nie dopuscisz do ich pocałunku to Ci coś zrobie, normalnie! xD Jejku rozdział jest taki lekki (?) i przyjemny w czytaniu. ;3 Cudo. Po prostu cudo! <3 Oj biedny Marco... :) A Mario? Powtórzę się, ale on jest tutaj taki awww... :3 Riposty Ness najlepsze :D Mistrzyni!
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny!
Buziaki, Ola ;*
Czekałaaaam i sie doczekałaaam <3 Cudowny, świetny, przepiękny, prosty ale wyszukany <3 Idealny rozdział - mówiłam Ci już, że z rozdziału na rozdział lepszy?XD Ness i Mario.. hmmm.. w sumie to taka troche mieszanka wybuchowa, bo ona z przeszłością a on patrzący w przyszłość, czasami nie racjonalnie ale w przyszłość! Ciesze się, że Mario sie odwazył na pierwszy krok (trzymanie za ręce) teraz licze, że się pocałują, ale pewnie to nie nastąpi, albo nastąpi i ona ucieknie do domu, bo jej będzie głupio. XD W każdym razie świetny rozdział i czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńp.s. Ostatnio natknęłam się na Twoj blog "Serce nie sługa" przyznam się, że czytam go po nocach :D
p.s.2 Mam pytanie - z jakiego jesteś województwa? Bo ja chyba też mam ferie tak jak Ty, jednak ja sie cieszę, że moge wrócić do szkoły, bo jestem po operacji kolana i jutro ide pierwszy raz od miesiąca.
Buziaaaaki! :* - Paulina
O mamo..
OdpowiedzUsuńMam w głowie totalną pustkę, to tak, jakby wszystkie moje myśli były tłumione przez jakąś nieodgadnioną pustkę, czerń, która uporczywie nie pozwala im się wydostać. Pff...wiedziałam, że w tym rozdziale coś się wydarzy. Ba! To było do przewidzenia gdy tylko ta dwójka się spotkała (przypadkiem). Ness i Mario - niby dwa różne charaktery, ale jednak mają w sobie to coś, że mogą ze sobą rozmawiać, śmiać się, spotykać bez żadnych sprzeczek. Gdzieś w głębi duszy liczę na to, że się oni pocałują.
Nie mogę doczekać się następnego rozdziału! :)
Benzizzil.
Wow... Wiesz co? Nie wiem co napisać!:D
OdpowiedzUsuńRozdział ogromnie mi się spodobał..nie wiem jak to robisz, ale kolejny jest coraz to lepszy od poprzedniego, kiedy wydaje się, że tamtego już przebić jakością się nie da.
Ness i Mario..Noo..dzieje się! Od razu było widać, że nie będą dla siebie obojętni. Tak pomyślałam czy na przykład fakt, że domniemana dziewczyna zerwała z Marco będzie on (z braku lepszego określenia w głowie) startował (przedziwnie mi się to słowo jakoś pisze..znajdę zamiennik na nexta;) ) do Ness? Ashley..skoro w bohaterach drugoplanowych to pewnie też niestety jeszcze tu się pojawi i będzie działać na nerwy. Oby tylko Reusa zostawiła w spokoju, bo co jak co... Jestem na nie:D
Czekam niecierpliwie na nexta!:)
Dużo dużo weny
Ps. Zapraszam do siebie na 41:)
Buziaki:**
Cholera... ten rozdział, on po prostu idealny. Ale znając Twoje możliwości, kolejny będzie jeszcze lepszy.
OdpowiedzUsuńOj dzieje się między Mario i Ness. Przyciąga ich do siebie jakaś nadziemna moc czy co ? :D Hahaha.
Przy Goetze, Ness jest taka cicha i spokojna, a w szkole potrafi pokazać pazury. I za to ją uwielbiam. Ma w sobie delikatność, a zarazem taką "chamskość" (nie potrafiłam inaczej tego określić :D)
Dużo weny !
Buziaki :*
No no...mam pusto w głowie,od czego by tu zacząć? :)
OdpowiedzUsuńRozdział po prostu perfekcyjny *.*
Marie wydaje się być miłą dziewczyną i cudowną przyjaciółką na pierwszy rzut oka :)
A Ness?ta dziewczyna to dwie różne skrajności...raz ostra i wyszczekana a przy Mario taka spokojna a nawet nieśmiała :)
Fajną by stworzyli parę nawet :3
Z niecierpliwością czekam na następny ❤
Buziaki 😘