Uczę się na błędach,
może zapamiętam.
Koniec końców musi udać się.
Roześmiałam się głośno, kiedy usłyszałam słowa rudego blondyna.. Aż tak jesteś zadufanym w sobie piłkarzyną?
- Tak przystojnego ochroniarza to nawet za 500 euro nie będziesz miała.
- Wysoko się cenisz.- kiwnęłam głową z uznaniem.- Ale znam przystojniejszych.- dodałam po chwili, odwracając się w Jego stronę.
- Jasne. Ciekawe jakich.- uśmiechał się złośliwie do mnie.
Czułam na sobie palące spojrzenie, kiedy przechodziłam obok Maxa, który jak zwykle siedział na schodach, popijając piwo. Mruknął coś niezrozumiale pod nosem, jednak puściłam to koło uszu, idąc dalej przed siebie. Kiedy dotarłam już do drzwi swojej piwnicy, przekręciłam kluczyk w zamku, a skrzydło się otworzyło. Weszłam, a zaraz za mną Marco.
- Ale porządek.
- Ty takiego na pewno nie masz.- zripostowałam, u uśmiechając się zadziornie. Ten tylko prychnął cichym śmiechem, kręcąc głową.
- Widzę, że masz bardzo dobry humor, Ney.- uniósł brew, śmiejąc się złośliwie pod nosem.
- Spieprzaj.- mruknęłam, biorąc do ręki jeden z wielu słoików. Konfitury z czarnej porzeczki. Uwielbiam.- Mogą być porze...- ucięłam, kiedy poczułam na swojej szyi miętowy oddech.
- Nie podobają mi się wyrachowane laski.- szepnął tuż przy moim uchu. Zacisnął palce na moim biodrze.
- Nie jestem wyrachowana, to po pierwsze. A po drugie to..
- To co?
- To nie muszę Ci się podobać, lamo.- uniosłam brew w oczekiwaniu na Jego reakcję. Już otwierał usta, by coś powiedzieć, jednak wnet drzwi piwnicy zatrzasnęły się i usłyszeliśmy jak kluczyk w zamku się przekręca. Odstawiłam pośpiesznie słoik i podeszłam do drzwi. Nacisnęłam na klamkę, by po chwili zacząć nią szarpać.
- Otwieraj!- krzyknęłam, uderzając pięścią w drewniane drzwi. Powtórzyłam czynność kilka razy, ale to nic nie dało. Po chwili podszedł do mnie Reus, odciągając od skrzydła. Usiadłam pod ścianą, zakrywając twarz dłońmi. Cały czas czułam na sobie wzrok blondyna. Przeszywał mnie nim niczym rentgen. Uniosłam głowę, spoglądając na Niego. Nie krępował się. Ani trochę.
- I na co się gapisz?
- Słuchaj, mnie też się nie podoba to, że muszę z Tobą tutaj siedzieć, więc nie pierdol.- uniósł ton głosu, a Jego oczy wyraźnie poczerniały. Wywróciłam oczami, wstając i podchodząc do małego okienka, w których były kraty. To było dziwne.. strasznie.
- Wkurwiasz mnie.- mruknął, na co donośnie się zaśmiałam.- Co Cię tak śmieszy?- usłyszałam Jego kroki.
- Widocznie taka jest moja rola.- wzruszyłam ramionami. Strasznie mnie to bawiło. Tak, lubię, wręcz uwielbiam się z Nim droczyć.
- Nie bądź wredna.
- Ty jesteś arogancki to czemu ja miałabym nie być wredna?- odwróciłam się w Jego stronę.
- Ja jestem arogancki?- zaśmiał się złośliwie.
- Nie kurwa, ja.- wywróciłam oczami, wracając wzrokiem do okna.
- Możesz tak nie robić?
- Nie.- odparłam, chociaż nie wiedziałam o co Mu chodzi.
- Kurwa, spójrz na mnie jak do Ciebie mówię!- wrzasnął mi do ucha, odwracając mnie gwałtownie w swoją stronę. Pchnął mnie na ścianę, niemalże do niej dociskając. I On śmie na mnie krzyczeć?
- Spieprzaj! Nikt nie będzie się na mnie wydzierał, a tym bardziej Ty.- patrzyłam Mu prosto w oczy, jednak w życiu nie spodziewałam się tego, co zrobi później.
- Zamknij się w końcu!- uderzył pięścią w ścianę, tuż przy mojej głowie, dociskając mnie jeszcze bardziej do ściany. Spuściłam wzrok, czując jak w moich oczach zbierają się łzy. Spojrzałam na Jego twarz i dopiero teraz spostrzegłam, że dzieli Nas kilka centymetrów. Nienawidziłam, kiedy ktoś na mnie krzyczał. Nikt nie miał takiego prawda. Już otwierałam usta, by coś Mu powiedzieć, jednak wtedy On niespodziewanie wpił się zachłannie w moje wargi. Mocno napierał swoimi ustami na moje. Odwzajemniłam Jego pocałunek, choć nie do końca byłam pewna tego co robiłam. Poczułam jak Jego dłonie zjeżdżają po mojej talii, zatrzymując się na biodrach. Cholera, jak On dobrze całuje!
- Cco Ty robisz?- wydusiłam, odsuwając się lekko.
- Całuję Cię, nie widać?- spytał, jak gdyby nigdy nic, wracając wzrokiem na moje wargi. Przejechał po nich kciukiem, by po chwili zaśmiać się cicho i pokręcić głową. Spojrzałam na Niego, nie rozumiejąc o co Mu chodzi.
- Nie sądziłem, że potrafisz tak dobrze całować.
- Dobrze, mówisz?
- Mógłbym nawet powiedzieć, że bardzo dobrze, jednak nie chcę, żebyś...
- Żebym co?
- Żebyś popadła w samozachwyt.- zaśmiałam się głośno, słysząc Jego słowa.
- Nie musisz się o to martwić..- spojrzałam na Niego uwodzicielskim wzrokiem. Ten tylko pokręcił głową, nie pozwalając mi zrobić nic więcej, jak tylko odwzajemnić kolejny Jego pocałunek. Zmieniam zdanie. On całuje nieziemsko! Skradał mi długie i namiętne pocałunki. Nie sądziłam, że kiedykolwiek dam Mu się całować. Był dla mnie cholernym dupkiem, kretynem i aroganckim piłkarzyną, który widzi tylko swój zakichany czubek nosa. I nie pomyliłam się co do Niego ani trochę...
- Nie. Przestań.- naparłam dłońmi na Jego tors, by odepchnąć Go od siebie. Cały czas zaciskał palce na moim biodrze. Odeszłam od Niego, nie wiedząc co mam zrobić. Nie wiem jak mogłam dać Mu się pocałować. Jak to możliwe, że wszystkie moje zasady, których dotychczas tak bardzo się trzymałam wtedy przestały mieć jakiekolwiek znaczenie? To nierealne.
- Rozmyśliłaś się, Ney?- zachichotał, przeczesując palcami swoją grzywkę.- Podobno dobrze całuję.- usłyszałam po chwili i wtedy ucieszyłam się, że nic nie piłam, bo na pewno bym się zakrztusiła.
- Nie schlebiaj sobie, lamo.- powiedziałam z przekąsem.
- Wiem, że chcesz jeszcze mnie całować.
- Mam nadzieję, że ktoś szybko otworzy te jebane drzwi, bo widzę, że głupiejesz.
- Ja głupieje?
- Nie. Ty byłeś głupi od dziecka.- w odpowiedzi usłyszałam tylko ciszę. Ness 1, Marco 0.
Wiele osób oddałoby wszystko, by tylko Marco Reus, ten znany piłkarz, spędził z Nimi choć jedną, nic nie znaczącą godzinę. Ja spędziłam z Nim dwie i nic nie musiałam oddawać. A żałuję tego jak chyba niczego innego. Te dwie godziny wystarczyły, abym zgłupiała do reszty. Zobaczyłam, że potrafi być zwykłym facetem, który umie cieszyć się z głupich drobnostek. To było tak piękne, że aż nierealnie. Nie wiem dlaczego wtedy nie pomyślałam racjonalnie i nie zatrzymałam tego co zaczęło się pomiędzy nami budować. To było... nie ważne.
Przewróciłam się na drugi bok, nie potrafiąc zasnąć. Może było to spowodowane obecnością piłkarzy? Może tym, że cały czas rozmyślałam nad tym co stało się między mną, a Reusem w piwnicy? A może po prostu cierpiałam na bezsenność, którą zdiagnozowałam dopiero teraz?
- Ness.. śpisz?- usłyszałam po dość długim czasie, głos Niemca.
- Nie, powieki oglądam.- wywróciłam oczami, przewracając się na drugi bok.
- Czyli nie.- zachichotał.- Niewygodnie mi.- jęknął.
- Twój problem.- szepnęłam, kładąc się na plechach.
- Dzięki.- sarknął.- Mogłabyś wykazać odrobinę skruchy.- dodał rozzłoszczony. Jak dobrze, że wtedy nie widziałam Jego miny.
- Götze, idź spać.- jęknęłam.
- Kiedy nie mogę..- podniósł ton swojego głosu.
- Obudzisz Marco.
- Od kiedy Ty się tak o Niego troszczysz?- odparł wyraźnie poirytowany.
- Racja. Ale obudzisz innych... z resztą rób co chcesz.
- Dzięki. Czyli moooogę się położyć na Twoim łóżku, tuż obok Ciebie. Pod tą jakże cieplutką kołderką. Na tej jakże mięciutkiej podusi i przy tej jakże seksownej dziewczynie..- rozmarzył się i już siadał na moim łóżku, kiedy ja uderzyłam Go niechcący nogą, a On gwałtownie poleciał na mnie. Była tak blisko mnie.. Tak jak ostatnio. Oh, cholera! Patrzyliśmy sobie w oczy, a ja nie potrafiąc tego wytrzymać, wydusiłam: Idź już do siebie.
- Mario..- szepnęłam, zachrypniętym głosem. Nic nie powiedział. No błagam!- Mario!- powiedziałam trochę głośniej, ale nadal nie poskutkowało. Boże, co mam zrobić?- Mario!- wrzasnęłam. Już po chwili poczułam dłoń szatyna na moich ustach. Skarcił mnie wzrokiem i oboje spojrzeliśmy na Marco, który tylko zamruczał coś pod nosem, przetarł twarz dłonią i przekręcił się na drugi bok, poprawiając sobie poduchę pod głową.
Oboje spojrzeliśmy na siebie i cicho zachichotaliśmy.
Przewróciłam się na drugi bok, nie potrafiąc zasnąć. Może było to spowodowane obecnością piłkarzy? Może tym, że cały czas rozmyślałam nad tym co stało się między mną, a Reusem w piwnicy? A może po prostu cierpiałam na bezsenność, którą zdiagnozowałam dopiero teraz?
- Ness.. śpisz?- usłyszałam po dość długim czasie, głos Niemca.
- Nie, powieki oglądam.- wywróciłam oczami, przewracając się na drugi bok.
- Czyli nie.- zachichotał.- Niewygodnie mi.- jęknął.
- Twój problem.- szepnęłam, kładąc się na plechach.
- Dzięki.- sarknął.- Mogłabyś wykazać odrobinę skruchy.- dodał rozzłoszczony. Jak dobrze, że wtedy nie widziałam Jego miny.
- Götze, idź spać.- jęknęłam.
- Kiedy nie mogę..- podniósł ton swojego głosu.
- Obudzisz Marco.
- Od kiedy Ty się tak o Niego troszczysz?- odparł wyraźnie poirytowany.
- Racja. Ale obudzisz innych... z resztą rób co chcesz.
- Dzięki. Czyli moooogę się położyć na Twoim łóżku, tuż obok Ciebie. Pod tą jakże cieplutką kołderką. Na tej jakże mięciutkiej podusi i przy tej jakże seksownej dziewczynie..- rozmarzył się i już siadał na moim łóżku, kiedy ja uderzyłam Go niechcący nogą, a On gwałtownie poleciał na mnie. Była tak blisko mnie.. Tak jak ostatnio. Oh, cholera! Patrzyliśmy sobie w oczy, a ja nie potrafiąc tego wytrzymać, wydusiłam: Idź już do siebie.
- Mario..- szepnęłam, zachrypniętym głosem. Nic nie powiedział. No błagam!- Mario!- powiedziałam trochę głośniej, ale nadal nie poskutkowało. Boże, co mam zrobić?- Mario!- wrzasnęłam. Już po chwili poczułam dłoń szatyna na moich ustach. Skarcił mnie wzrokiem i oboje spojrzeliśmy na Marco, który tylko zamruczał coś pod nosem, przetarł twarz dłonią i przekręcił się na drugi bok, poprawiając sobie poduchę pod głową.

- Czemu On taki jest?- po dłuższej chwili spojrzałam na chłopaka, siedzącego obok mnie.
- A czemu Ty taka jesteś?- i tu mnie ma. Jasne. Mój czuły punkt.
- Chodźmy spać.- zasugerowałam i położyłam się plecami do Mario.
- Oj, Ness..- westchnął i wstał.- Dobranoc.- usłyszałam Jego cichy szept tuż przy moim uchu, by po chwili poczuć Jego usta na moim policzku. Głośno wypuściłam powietrze, które wstrzymywałam od... jakiegoś czasu.
- To imię do Ciebie nie pasuje.- stwierdził stanowczo i położył się na swoim miejscu.
- Dobranoc.- odpowiedziałam i zamknęłam oczy. Nim się obejrzałam, już latałam w cudownej krainie Morfeusza, marząc o rzeczach, o których nawet nie śmiałam myśleć.
Następnego dnia obudziłam się bardzo wcześnie. Nie dość, że w nocy budziłam się co jakiś czas to i nad ranem nie spałam. Zwlekłam się z łóżka i cicho wyszłam z pokoju, by nie obudzić Mario. A no i Reusa też. Weszłam do łazienki, zamykając się w Niej i wchodząc pod prysznic. Namoczyłam swoje ciało ciepłą wodą, by po chwili nałożyć na dłoń mój ulubiony żel pod prysznic i rozetrzeć go na swoim ciele. To samo zrobiłam z włosami. Spłukałam mydliny ze swojego ciała i włosów, po czym wyszłam, owijając się jedwabnym ręcznikiem. Stanęłam przed lustrem, patrząc w swoje odbicie. Kiedy już dokładnie się wytarłam, zorientowałam się, że nie wzięłam ze sobą ubrań na zmianę. Najciszej jak tylko mogłam przeszłam z łazienki do swojego pokoju, jednak jak szybko do niego, tak szybko z niego wyszłam. Oparłam się o ścianę, zaciskając mocno powieki. Idiotka! Jaki On jest seksowny! Odetchnęłam głęboko, wchodząc do pokoju. Miałam tylko nadzieję, że będzie ubrany. Jednak On najwyraźniej nie miał zamiaru zakładać koszulki.
- Nie patrzę!- przemknęłam szybko do szafy, sięgając po pierwsze lepsze ubrania. Rozsiadł się wygodnie na krześle obrotowym, dokładnie lustrując wzrokiem moją osobę. Nie patrzyłam nawet na to czy biorę spodnie i bluzkę, czy może dwie bluzki. Jedyne to o czym w tamtej chwili myślałam to tylko to, aby jak najszybciej wyjść z tego pokoju. Czym prędzej weszłam do łazienki, by założyć na siebie bieliznę i wybrane ubrania. Nawet nie susząc włosów, wyszłam z pomieszczenia, nie zwracając uwagi na nic. Halo, dziewczyno! To przecież Twoje mieszkanie! Ruszyłam do kuchni, prawie potykając się o nogi Svena, czule przytulonego do poduszki. Jednak nie było dane mi spokojnie uszykować śniadania, ponieważ usłyszałam pukanie do drzwi. Westchnęłam, kierując się w stronę przedpokoju. Otworzyłam drzwi i ujrzałam w nich, uśmiechniętą od ucha do ucha Marie.
- Nie patrzę!- przemknęłam szybko do szafy, sięgając po pierwsze lepsze ubrania. Rozsiadł się wygodnie na krześle obrotowym, dokładnie lustrując wzrokiem moją osobę. Nie patrzyłam nawet na to czy biorę spodnie i bluzkę, czy może dwie bluzki. Jedyne to o czym w tamtej chwili myślałam to tylko to, aby jak najszybciej wyjść z tego pokoju. Czym prędzej weszłam do łazienki, by założyć na siebie bieliznę i wybrane ubrania. Nawet nie susząc włosów, wyszłam z pomieszczenia, nie zwracając uwagi na nic. Halo, dziewczyno! To przecież Twoje mieszkanie! Ruszyłam do kuchni, prawie potykając się o nogi Svena, czule przytulonego do poduszki. Jednak nie było dane mi spokojnie uszykować śniadania, ponieważ usłyszałam pukanie do drzwi. Westchnęłam, kierując się w stronę przedpokoju. Otworzyłam drzwi i ujrzałam w nich, uśmiechniętą od ucha do ucha Marie.
- Zaprosiłam Go, czaisz stara? Zaprosiłam Go!- wpadła mi w ramiona, skacząc przy tym radośnie.
- Zakochałaś się, głupku!- zaśmiałam się głośno, a blondynka odkleiła się ode mnie.
- Ja? Nie. O nie.- pokręciła głową.- W Nim? Przecież On jest... strasznie chamski, wredny, arogancki no i.. wiesz, okropnie przystojny, czuły i mega słodki.- rozmarzyła się.
- Zdecydowanie się zabujałaś w tym kolesiu.- stwierdziłam i nim się zorientowałam byłam przez kogoś obejmowana w talii..
Od autorki: Minął tydzień od mojego ostatniego posta.. Tęskniliście? Chyba nie.. Przez cały tydzień nie miałam czasu dodać rozdziału, dlatego pojawia się dopiero dziś.
W imieniu koleżanki chciałabym Was bardzo zaprosić na Jej bloga. (chociaż ona o tym nie wiem ;p) Ola ma wielki talent i cudownie pisze swoje opowiadanie! Miała małą przerwę, ale powróciła. W wielkim stylu! Może ktoś z Was chciałby poczytać coś nowego? Oto link do bloga: http://nadzieja-umiera-ostaniaa.blogspot.com/ Zapraszam! ☺
Do zobaczenia za kilka dni! Pozdrawiam i ściskam mocno!
Od autorki: Minął tydzień od mojego ostatniego posta.. Tęskniliście? Chyba nie.. Przez cały tydzień nie miałam czasu dodać rozdziału, dlatego pojawia się dopiero dziś.
W imieniu koleżanki chciałabym Was bardzo zaprosić na Jej bloga. (chociaż ona o tym nie wiem ;p) Ola ma wielki talent i cudownie pisze swoje opowiadanie! Miała małą przerwę, ale powróciła. W wielkim stylu! Może ktoś z Was chciałby poczytać coś nowego? Oto link do bloga: http://nadzieja-umiera-ostaniaa.blogspot.com/ Zapraszam! ☺
Do zobaczenia za kilka dni! Pozdrawiam i ściskam mocno!
Tydzień? Miałam wrażenie jakby minęła wieczność! Ale w sumie to dobrze, takie niespodzianki w weekend to ja prezenty urodzinowe. Mega podoba mi się ta intryga, Mario, czy Marco.. Mam nadzieję, że nie zrobisz z tego nudnej sielanki, kiedy Ness wreszcie zdecyduje. Czekam na rozwój akcji! :)
OdpowiedzUsuńBuziaki xo
Ja czeeeekałaaaaam - a Ty mi tu piszesz, że nikt nie tęsknił! Szczerze to nie spodziewałam się takich rzeczy, że się tutaj zdarzą, no ale jak już się zdarzyły, to pięknie. Wiedziałam od początku, że Marco na nią leci, ale no, w sumie to ona się też powinna zdecydować, bo troche to wygląda tak jakby sama nie widziała czego chce, ale ja wiem! Ja chce kolejnego rozdziałuuu! :D Pozdrawiam i życzę dużo weeny <3 - Paulina
OdpowiedzUsuńNa początku to jeszcze raz DZIĘKUJĘ! 💖💛 :*
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału to tak: Szok, szok i jeszcze raz i szok! Marco i Ness?!
Niestety, ale Marco uwielbiam Cię, ale wydaje mi się, że tak z deczka nie pasujecie do siebie z Ness (chociaż przeciwieństwa się podobno przyciągają :D ) Kiedy będzie kiss miedzy Ness i Mario? (ja pamiętam cały czas co mi napisałaś xD) Rozdział cudowny! *.* Czekam na następny!
Buziaki, Ola ;*
Super rozdział😍 Zdecydowanie jestem po stronie Marco. Ten jego zadziorny charakterek nada tej znajomości o wiele więcej😆 Mario może i się zakocha ale myślę że pasuje jako przyjaciel😁 Tak więc znasz już moje zdanie na ten temat. Mam nadzieje ze chodź trochę pasuje do twojego twórczego myślenia nad tym opowiadaniem. Czekam na nexta. Pozdrawiam i życzę weny 😊
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twojego bloga! Mogłabym czytać kilka rozdziałów dziennie, a i tak by mi się nie znudził :) No i ta końcówka, zabiję teraz ciekawość nie da mi spokoju! Oby next pojawił się jak najprędzej! Buziaki <3
OdpowiedzUsuńCo tu dużo mówić ja uwielbiam twoje blogi. Świetnie piszesz uwielbiam Cię i to co robisz. A rozdział.. Marco Mari jezuu robi się ciekawie. Czekam na nexta. Strzelam że Marco ją objął.. weny kochana. Jak coś pisz mi o nowym. Albo jak będziesz czegoś potrzebować. :*
OdpowiedzUsuń