sobota, 30 stycznia 2016

06

Naprawdę cieszę się, że widzę Ciebie znów
choć było tyle ciężkich chwil, tyle niepotrzebnych słów.
Tyle emocji złych, naprawdę mocnych słów
i nieudanych prób, przegranych ciężkich prób.
Naprawdę cieszę się, że patrzę w Twoje oczy znów,
że rozmawiamy dziś, dziękuję, że dziś przyszłaś tu. 


- Zdecydowanie zabujałaś się w tym kolesiu.- stwierdziłam i nim się zorientowałam byłam przez kogoś obejmowana w talii. Reus. I nie pomyliłam się ani trochę. 
- Może przedstawisz mnie swojej przyjaciółce, co Ney?- zapytał, przyciągając mnie do siebie lekko. Położyłam dłoń na Jego nagim torsie, lekko się od Niego odsuwając. Nagim. Nagim torsie. Zaśmiałam się w myślach. Spojrzałam na Marie, która wpatrywała się w Marco jak w Boga. Oh, God. Co Wy w Nim widzicie? Prychnęłam śmiechem, kiedy spostrzegłam, że blondynka dokładnie lustruje wzrokiem tors piłkarza. Odsunęłam się od Reusa na bezpieczną odległość i dopiero po tym mogłam spokojnie przedstawić sobie Marie i blondyna. 
- Miło mi. Zdecydowanie.- odparła, nie potrafiąc oderwać od Niego wzroku.
- Oh, Marie. Przecież masz Chrisa.- zachichotałam, kiedy Reus poszedł obudzić innych.
- Nikt nie powiedział, że nie mogę patrzeć się na klatę tego... No jak On tam miał?
- Marco?
- Tak właśnie. Boże, On jest tak seksowny!- pisnęła mi do ucha. 
- Jak cholera.- przyznałam Jej rację.- Chodź, już!- dodałam. 
Po kilkunastu minutach byłyśmy już z Marie w kuchni i robiłyśmy kanapki na śniadanie. Ja siekałam ogórka i kroiłam pomidora, a Marie nakładała na kromki chleba sałatę. 
- Wpadłaś Mu w oko... Cały czas tutaj zerka.- odezwała się blondynka, spoglądając za siebie w stronę salonu.
- Komu niby?
- No Marco. Nie widzisz? Aż ślini się na Twój widok.- dodała podekscytowana. 
- Przestań. 
- No co? 
- Nie mam zamiaru mieszać się w żadne związki. A tym bardziej z Nim.
- Oh, Ness. Przydałoby Ci się trochę flirtu.- szturchnęła mnie ramieniem i zabrała plasterek ogórka, po czym ugryzła Jego kawałek. 
- Dobrze wiesz, że muszę skupić się na...- nie pozwoliła mi dokończyć. 
- Tak wiem, na studiach. David by tego chciał.- mruknęła bez entuzjazmu. Nie musiałaś kończyć, Marie... 
- I mam jeszcze prace. I niby kiedy mam mieć czas na jakiekolwiek romanse?- wywróciłam oczami. 
- Zawsze możesz rzucić pracę.- wzruszyła ramionami, wyraźnie nie rozumiejąc mojej sytuacji. 
- Pieniądze z nieba nie spadają, a czynsz sam się nie zapłaci. Wiesz przecież, że nie mam kasy.- westchnęłam. 
- Zawsze mogę Ci pożyczyć parę złotych. Nie zbiednieję.
- Chyba kilkaset.- mruknęłam cicho, jakby do siebie.- Nie chcę brać od Ciebie żadnych pieniędzy. Wystarczy, że Twoi rodzice mnie nie lubią.- westchnęłam.
- Oni po prostu.. No wiesz...- nie potrafiła odpowiednio dobrać słów. Oj, Marie. Chyba czas zacząć więcej czytać. 
- Jasne, wiem.- zachichotałam, zabierając talerz z kanapkami i idąc w stronę salonu. Postawiłam go na stole, a Marie zaraz za mną drugi. Przyniosłam również dla każdego herbatę, jednak takiej reakcji ze strony Reusa się nie spodziewałam. Mógłbyś okazać choć trochę wdzięczności. 
- Nie piję herbaty.- odburknął niemrawo. 
- Piwa nie mam. Przykro mi.- wywróciłam oczami.
- Ness!- skarcił mnie wzrokiem Kuba. 
- No co?- wzruszyłam ramionami. 
- Sugerujesz, że nadużywałam alkoholu?- wstał ze swojego miejsca. 
- No błagam. Nie wmówisz mi, że tak nie jest.- zaśmiałam się i chciałam pójść do kuchni, jednak na Jego słowa zatrzymałam się. 
- Jak w ogóle możesz tak mówić?!- słyszałam w Jego głosie złość. Czułam na sobie wzrok wszystkich.
- Oh, Marco. Wszystko jest dla ludzi, ale Ty zwyczajnie czasem przesadzasz.- powiedziałam to co miałam na myśli. Taka już jestem. Tak się wychowałam i od tak się nie zmienię. Piłkarz zaczął iść w moją stronę. Widziałam jak zaciska pięści. No dawaj, uderz mnie. Wiem, że tylko tego chcesz. Bałam się. Jak cholera. 
W porę zareagował Mario, odciągając swojego przyjaciela, a do mnie podszedł Kuba, łapiąc za rękę powyżej łokcia i zaciągnął mnie do mojego pokoju.
- Co to ma być? Zwariowałaś?!- wyraźnie nie był zadowolony  mojego zachowania. 
- Powiedziałam tylko prawdę. Proszę Cię, Kuba... Bardzo dobrze wiesz, że tak jest.- założyłam ręce na piersi.
- Czasem warto jest się ugryźć w język. Uwierz na słowo.- powiedział łagodnie, jednak ja musiałam się odezwać. 
- A Ty co? Zawsze wszystkowiedzący, niemylący się wielmożny pan Błaszczykowski!- sarknęłam, wywracając oczami. 
- Właśnie o to mi chodzi.- odparł, wyraźnie zasmucony, po czym wyszedł. Zawiódł się na mnie. Zawiodłam Go. Usłyszałam jak trzaska drzwiami. Mogłam ugryźć się w język. Wyszłam z pokoju, czując na sobie palące spojrzenia innych. Spuściłam lekko głowę, chcąc ukryć swoje zażenowanie. 
- I co, panno idealna?- zaśmiał się Reus, zaakcentował ostatnie dwa słowa i wziął do ręki kanapkę.
- Pójdziemy już.- stwierdził Mats, wstając, a zaraz za Nim podniosła się reszta. Siedział tylko Marco. Było mi wtedy tak strasznie głupio.- Marco też.- złapał za ramię blondyna i po chwili w pomieszczeniu zostałam sama. Nawet Marie wyszła. To tak głupie. 
- Ness..- usłyszałam szept.. Mario? Co On tutaj robi? Odwróciłam się gwałtownie, dokładnie lustrując wzrokiem Jego osobę.- nie przejmuj się..- dodał, jednak w ogóle mnie nie pocieszył. 
- Jak mam się nie przejmować skoro tak bardzo Go zawiodłam?- szepnęłam zrezygnowała, siadajac na kanapie. 
- Oj, to jest Kuba. Przemyśli sprawę i uzna, że nie ma za co się gniewać.- usiadł obok mnie.
- Jest, uwierz, że jest... On jest tak mądry.- pokręciłam głową, wzdychając. 
- Dużo przeszedł. I zobaczysz, że wybaczy Ci to. Życie jest zbyt krótkie na kłótnie z bliskimi... On to wie.- złapał mnie za rękę. Odwróciłam głowę w stronę Mario, spotykając się z Jego rozbrajającym uśmiechem, który spowodował, że i na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech. 
- Dziękuję!- przytuliłam się do Niego po przyjacielsku, opierając głowę o Jego ramie. Był tak czuły. Siedzieliśmy tak dłuższą chwilę. Obejmował mnie ramionami, trzymając mnie przy swoim ciele. Niespodziewanie naszła mnie ochota, żeby przeczesać Jego włosy dłonią. Chwile się nad tym zastanawiałam. Chyba nic mi nie zrobi, nie? Zaryzykowałam. Wplotłam palce w Jego gęste włosy i przeczesałam je. Zaśmiał mi się do ucha, czego ja nie potrafiłam zostawić bez niczego. Pociągnęłam lekko za końcówki Jego włosów, na co ten cicho mruknął. Zachichotałam.
- Aż tak Cię podniecam?- prychnęłam, odsuwając się od Niego, by po chwili wstać. Jednak Mario najwidoczniej nie zamierzał tego tak zostawić i kiedy odchodziłam, złapał mnie za rękę i pociągnął wprost na swoje kolana. Nieświadomie położyłam ręce na Jego klatce piersiowej, tak że moje dłonie spoczywały częściowo na szyi szatyna. 
- I to jak.- szepnął uwodzicielko. O, Boże. Wstrzymałam oddech. Moje serce waliło jak oszalałe, a po chwili poczułam jak na moje policzki wkradają się rumieńce. Skoro On zaczął, to ja mogę skończyć. Przecież przyda mi się trochę flirtu. 
Spojrzałam głęboko w Jego oczy, po czym przejechałam palcami prawej dłoni po Jego policzku. Przymknął powieki. Poczułam jak przeniósł swoje dłonie na moją talie, po czym zaczął jeździć po niej dłońmi w tą i z powrotem. Niespodziewanie przysunął mnie bliżej siebie. Nasze usta dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Czułam Jego miętowy oddech na mojej twarzy, cały czas miał zamknięte oczy. Oh, cholera. No zrób to. 
- Miałem zostać tylko na chwilkę.- szepnął. 
- Yhmm..- mruknęłam. 
- I muszę iść.- dodał cały czas zaciskając powieki.
- To czemu nie pójdziesz?
- Może po prostu nie chcę?- odparł, przysuwając swoją twarz jeszcze bliżej mnie. Musnął moją dolną wargę swoją. O Boże. Chciałam, by zrobił to jeszcze raz. I nie pytajcie dlaczego wtedy tak się zachowywałam. Spuszczając głowę, poczułam jak ociera się wargą o moją, tym razem górną. Pocałował mnie w czoło. 
- Muszę iść.- powiedział twardo, a ja pośpiesznie zeszłam z Jego kolan. Poszedł do przedpokoju, założył kurtkę i buty i chciał już wychodzić, ale zatrzymał się.- Trzymaj się.- pocałował mnie przelotnie w policzek i wyszedł. 

No i super. 


Usiadłam na kanapie, wpatrując się w talerz, na którym pozostało tylko kilka kanapek. Wzięłam do ręki kubek z herbatą, po czym upiłam łyk ciepłego jeszcze napoju. 

Kilka godzin później, wychodziłam z mieszkania, by po kilkunastu minutach znaleźć się w restauracji. Kogo spotkałam na schodach? Oczywiście Maxa. Czy On nie ma co robić, tylko wiecznie siedzieć i chlać to piwsko? 
- Jak Ci się siedziało wczoraj w piwnicy, co Ness?- zagadnął, głupio się śmiejąc. 
- Słucham?- przystanęłam. 
- To co słyszałaś.- cały czas się śmiał. 
- To Ty.. Jak mogłeś?
- Widocznie mogłem.- chichotał.
- Jesteś nienormalny.- warknęłam i z impetem wyszłam z bloku. Idiota!

Od razu po pracy postanowiłam, pójść do Błaszczykowskich. Musiałam Go przeprosić. Wiedziałam, że Kuba nie odezwie się pierwszy. W końcu to ja zawiniłam. Dużo czasu zajęło mi dojście do domu Polaków. Jednak miałam czas na ułożenie sobie w głowie tego co chcę powiedzieć Kubie. Ale nic mi z tego nie wyszło. W głowie miałam mętlik. A kiedy doszłam pod dom ręce tak strasznie mi się trzęsły, że nie potrafiłam sobie z nimi poradzić. Biorąc głęboki wdech, zadzwoniłam dzwonkiem. Już po chwili usłyszałam jak ktoś zmierza w kierunku drzwi. 
- Agata?- zapytałam, jakby nie spodziewając się, że mogę ją tutaj spotkać. 
- Cześć Ness.- uśmiechnęła się szeroko.
- Cześć. Ja przyszłam...- nie pozwoliła mi dokończyć. 
- Wejdź, proszę.- przepuściła mnie w drzwiach. 
- Jest Kuba? Chciałabym z Nim porozmawiać. Pewnie Ci już mówił.. Chciałabym Mu to wytłumaczyć i przeprosić... Mogłabyś... 
- Nic mi nie mówił, nie chciał o tym rozmawiać. Ale Jego nie ma. Jakieś pięć minut temu pojechał na trening.- powiedziała.
- Dziękuję, Agatko. Biegnę. Może jeszcze zdążę.- powiedziałam szybko i wyszłam z domu Błaszczykowskich.

Śpieszyłam się tak bardzo, jak chyba jeszcze nigdy. Strasznie zależało mi na tym, aby porozmawiać z Kubą. Kiedy dotarłam do ośrodka treningowego Borussii, nikogo nie było przed bramą. Czasem chłopcy stoją i rozmawiają, dopóki nie nagoni Ich trener, jednak teraz jak na złość nikt nie stał. Chciałam wejść, bo akurat brama była otwarta, ale powstrzymał mnie ochroniarz.
- A panienka gdzie?- złapał mnie za ramie.
- Ja jestem znajomą Kuby... Kuby Błaszczykowskiego. Muszę z Nim porozmawiać.- wyjaśniłam szybko i ponownie chciałam wejść, ale On nie miał zamiaru mnie wpuścić.
- Nie nabierzesz mnie.- znów złapał mnie za rękę, a Jego mina momentalnie się zmieniła. 
- Niech mnie pan puści.- szarpnęłam ręką. 
- Wyjdziesz sama czy mam Ci pomóc?
- A co my ta tyczki chodziliśmy, że pan mi na ty jedzie? Proszę dać mi spokój.- odwróciłam się na pięcie i usiałam na ławeczce przed ośrodkiem.- Dupek.- syknęłam do siebie. Siedziałam tak dłuższą chwilę, bawiąc się telefonem i zastanawiając czy może zadzwonić do Kuby.
- Będzie pani tutaj tak siedzieć?- zapytał mężczyzna, odwróciłam się w Jego stronę.
- Prze...- nie dokończyłam, ponieważ wnet zobaczyłam jak ktoś wjeżdża na podjazd i z piskiem opon hamuje. Reus. Uchylił szybę. Wstałam podchodząc do Jego samochodu. Akurat mówił coś do ochroniarza.
- Ness? Cześć.- nie krył swojego zdziwienia.- Co Ty tutaj robisz? O ile dobrze jestem poinformowany to nie lubisz patrzeć jak banda idiotów poci się kopiąc piłkę.- zachichotał.
- Czyli masz dobrych informatorów. Muszę porozmawiać z Kubą, ale ten kretyn nie chce mnie wpuścić.- zerknęłam na ochroniarza.
- Nie możesz porozmawiać z Nim po treningu?
- Nie. Muszę teraz.- powiedziałam pewnie.
- Panie Reus wie pan, że nie mogę.- odezwał się mężczyzna do blondyna.
- Spokojnie, załatwię to. Miłej pracy.- uśmiechnął się szeroko do ochroniarza i powiedział, abym poczekała przed wejściem, a On za chwilę przyjdzie. Minęło może pięć minut, a blondyn był już obok mnie.
- Nie wiedziałam, że potrafisz być tak miły.- odparłam z uznaniem, szeroko się uśmiechając. On tylko wzruszył ramionami, po czym otworzył drzwi, wpuścił mnie, by po chwili prowadzić mnie do szatni.
- Chcesz wejść?
- Nie.. Lepiej., Zawołaj Go.- powiedziałam niepewnie. Strasznie się denerwowałam. Moje nogi zrobiły się jak z galarety. Nie potrafiłam ustać na nogach, a w moim gardle pojawiła się gula, przez którą nie umiałam wydusić słowa.
- Cześć Ness.- usłyszałam głos Matsa.
- Cześć.- uśmiechnęłam się blado, a piłkarz przytulił mnie na powitanie.
- Wszystko gra?
- Gra, gra.- zaśmiałam się cicho, a w tym samym momencie z szatni wyszedł Kuba. Spojrzałam na Niego, a później na Hummelsa. Chyba zrozumiał o co mi chodzi i trochę się motając poszedł na płytę boiska. 
- Kuba, ja..- nie umiałam wydusić z siebie słowa. Zaczęłam bawić się palcami. 
- Raczej nie mamy o czym rozmawiać. Powiedziałaś to co myślałaś..


Od autorki: Witam Was ponownie! Jak podoba Wam się rozdział? Powiem szczerze, że mnie się jakoś bardzo nie podoba. Zawiodłam, ale mam nadzieję, że chociaż długość jest odpowiednia.

Co do Waszych komentarzy. Wiem, Ness dziwnie się zachowuje. Zwłaszcza w stosunku do Marco i Mario, ale tak zaplanowałam tego bloga i tak będzie. Postaram się... A z resztą! Zobaczycie w najbliższych rozdziałach!

Motywacja! No gdzie ta motywacja? Podeślijcie no jej trochę! Pozdrawiam i ściskam mocno! ♥


Lubicie grać w piłkarzyki? Ja bardzo! ☺

5 komentarzy:

  1. Że w ktorym miejscu zawiodlas???? Co Ty bredzisz! Rozdział jest genialny!!
    Oj Ness... Czasami warto się powstrzymać... Mario jest taki slodki, kochany i wgl uhgjfgh... A Marco taki pełen sprzeczności :D Ech...
    Czemu Ty ich pokłóciłaś ze sobą? Szkoda mi Kubusia :c
    Czekam na następny! ;3
    Ola :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Przesyłam dobrą energię i motywację! Czekam na kolejny, oby szybkooo - Paulina

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział wspaniały. Lekko intrygująca jest ta relacja między Ness, Marco i Mario. Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział ogromnie mi się podoba!<3
    Ness trochę zbyt poniosło..Ta sytuacja z Marco i Mario.. Obydwoje są bardzo ciekawie przedstawieni. Kurczę, jestem strasznie ciekawa jak to się potoczy!
    Dużo weny kochana!<3
    Buziaki:**

    OdpowiedzUsuń
  5. Co Ty dziewczyno mówisz? W którym miejscu nas zawiodłaś? Nie rozumiem – wszystko idealnie napisane, treść ciekawa, a ty mówisz, że zawiodłaś?
    Co do rozdziału to tak jak napisałam powyżej – treść bardzo ciekawa, że aż chcę się czytać tego więcej i więcej!
    Zgadzam się z tym co powiedział Kuba. Widocznie ona nie potrafi pohamować się i najpierw przemyśleć, a później powiedzieć. Jednak myślę, że Kuba wybaczy wszystko Ness, bo w końcu wie doskonale jak ona jest i ,że choćby chciał to tego nie zmieni. A co do Mario to uważam, że jest cudownym chłopakiem! Zawsze czuł i kochany. Widać, że bardzo zależy mu na znajomości z Ness.

    Czekam na następny!
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń