To tylko krok, by granice przekroczyć
Spuścić wzrok, nie patrzeć w oczy
Przeszłość oddzielić grubą kreską
Mieliście taki moment w życiu, że naprawdę czuliście, że to jest właśnie to? To jest moje miejsce na ziemi, to jest mój dom, moi przyjaciele i moja rodzina? Wszystko jest w jak najlepszym porządku, a tutaj nagle hop i przeszłość jest w teraźniejszości. Wszystkie negatywne wspomnienia powracają?
Obudziło mnie natarczywe pukanie do drzwi. Niewiele myśląc rozciągnęłam się jeszcze na łóżku, jak robię to co ranek i zwlekłam się z łóżka, by po chwili opierać się o framugę drzwi. Nie dowierzałam. Przetarłam oczy, ziewając przy tym, po czym spojrzałam na mojego gościa. Czy On właśnie sobie robi ze mnie jaja?
- Co Ty tu robisz?- spytałam, zachrypniętym głosem z zamkniętymi oczami.
- Miło Cię widzieć, Ney.- szepnął mi tuż przy uchu, by po chwili cmoknąć mnie w policzek. Przez moje ciało przeszedł dreszcz, kiedy poczułam Jego dłoń na mojej talii. Wszedł do mojego mieszkania.
- Zaprosiłam Cię, że wszedłeś?- zapytałam, wchodząc do swojej sypialni, nawet nie oczekując odpowiedzi.- Nie wiem jak Ty, ale ja idę jeszcze spać.- położyłam się z powrotem na łóżku, przykrywając kołdrą swoje w pół nagie ciało. Bowiem miałam na sobie tylko bieliznę i koszulkę, sięgającą do połowy ud. Zanim zamknęłam oczy, zdążyłam zauważyć, że Marco siada tuż naprzeciwko mnie na krześle obrotowym.
- Swoją drogą..- odezwał się.
- Mhm?
- Całkiem sexy wyglądasz w tej koszulce.- dokończył. Otworzyłam oczy i co zobaczyłam? Chytry uśmiech blondyna.
- Jesteś debilem, Reus.- debil, jak Boga kocham debil. Tylko jedno chodzi Mu po głowie. Dzieciak. Odwróciłam się do Niego tyłem, marząc jedynie o tym, by znaleźć się w krainie Morfeusza. Bo tak się nazywa ten król czy ktoś tam snu, prawda? Moje powieki powoli zaczęły robić się ciężkie i opadać, jednak nie było dane mi zasnąć spokojnie. Usłyszałam dźwięk, opadającej na biurko ramki, a po chwili usłyszałam głos blondyna.
- Kto to?- zagotowało się we mnie od środka. Nawet nie wiem, w którym momencie zerwałam się z łóżka i wyrwałam Mu ramkę z rąk.
- Ustalmy sobie jedną rzecz.. Nie grzebiesz mi w rzeczach, jasne?- warknęłam, patrząc Mu prosto w oczy. Chyba nie spodziewał się takiego naskoku z mojej strony. Przykro mi panie Reus, ale taka już jestem.
- Ale ja przecież Ci nie grzebałem. Stało na biurku.- wytłumaczył szybko.
- Nieważne. Nie tykaj moich rzeczy, okej? Tym bardziej takich.
- Czyli jakich?- wciął mi się w wypowiedź.
- Takich.
- Związanych z tym chłopakiem.- zrobił krok w przód.
- Tak.
- Kim On jest?- moje serce stanęło, żeby po chwili zacząć bić w oszalałym tempie.

- Brat.- zamarłam.
- Brat? To Ty..- dalej już nic nie słyszałam. Byłam jakby poza światem. Poza słowami, które leciały w moją stronę. Powracały do swojego właściciela, jak bumerang. Spojrzałam na Niego, nie dowierzając, że On właśnie tutaj stoi. Jeszcze miał czelność przychodzić tutaj i z powrotem włazić z buciorami do mojego życia, po tym wszystkim co zrobił?
- Ney.. Ej, słuchaj.- potrząsnął mną Marco.- Gdzie On jest? Czemu nigdy nic o Nim nie mówiłaś?- spojrzałam na Niego. Jego oczy wyrażały takie dziwne zakręcenie. Nic z tego nie rozumiał.
- A co miała mówić? Że..
- Mieszka w Essen.- odpowiedziałam blondynowi, bacznie Go obserwując. Gwałtownie odwrócił głowę, kiedy usłyszał słowa wypowiedziane przez.. Przez tego cholernego gnojka!
- Ykhm.. Chyba na cmentarzu.- dopiero kilka chwil później dotarły do mnie Jego słowa. Bez chwili namysłu, rzuciłam się na Niego z pięściami. Chciałam Go zabić, udusić, pogrzebać żywcem, by tylko nie musieć patrzeć na Jego okropny ryj.
- Jesteś świnią! Jak mogłeś, co?- nie przerywałam swojej czynności nawet na chwile.
- Puszczaj!- wrzasnęłam, kiedy poczułam silne, oplatając mnie w talii ramiona Reusa. Odciągnął mnie od Niego, nie miałam szans, żeby Mu się wyrwać.
- Jesteś świnią! Nie zasługujesz na to, by żyć!- krzyczałam. Czułam, że za chwilę pęknę. Tak bardzo tego nie chciałam..- Wynoś się stąd!
- Wpadnę później, mamy sobie do porozmawiania.- powiedział i skierował się do wyjścia.
- Nie mam o czym z Tobą rozmawiać. Twój temat jest zamknięty.- krzyknęłam jeszcze za nim.
- Tak Ci się tylko wydaje, kochanie.- i trzasnął drzwiami. On jest nienormalny!
Gdzie jest granica? Co wolno, i co warto?
Zerknęłam kątem oka na Reusa, spotykając się z Jego dociekliwym spojrzeniem.
- Kto to był?
- Nikt ważny.- chciałam wyjść, jednak ten szybko złapał mnie za rękę powyżej łokcia i przyciągnął do siebie. Byłam bliska płaczu. Szarpnęłam ręką, chcąc uwolnić się z Jego uścisku i odejść, ale On cały czas trzymał mnie przy sobie.
- Puść..- syknęłam, nie dając za wygraną. Już otwierał usta, by coś powiedzieć, ale w jednej chwili usłyszeliśmy dzwonek Jego telefonu. Spojrzałam na Jego kieszeń, na Niego, na kieszeń i znów na Niego.- Nie odbierzesz?- spytałam, trochę łagodniejszym głosem. Westchnął, puścił moją rękę i wyjął telefon, by po chwili odebrać. Chciałam już tylko tego, żeby wyszedł i zostawił mnie samą.
- Okej, to ja już jadę. Będę za chwile... No tak, u..- zawahał się, spoglądając na mnie.- znajomej... Tak, u Ness.- westchnął.- Cześć.- wywrócił oczami i spojrzał na mnie.
- Muszę iść. Mel za chwile będzie u mnie z synkiem.- uśmiechnął się lekko. Skinęłam głową, dając Mu znać, że rozumiem. Poszłam za Nim do przedpokoju. Oparłam się o ścianę, bacznie przyglądając się blondynowi. Straciłam wszystkie chęci do życia, a ten dzień tak pięknie się zapowiadał. Założył buty. Chyba musisz się ubrać, bo masz na sobie tylko koszulkę, nie sądzisz panno idealna?
- Daj mi swój numer.- wypalił, opierając się o ścianę. Stał naprzeciwko mnie, dokładnie lustrując wzrokiem moje ciało. Typowy facet!
- Słucham?- zachichotałam.
- Uszy się myje, a nie wietrzy.
- Aleś Ty masz humor.- pokręciłam głową z niedowierzaniem.
- To jak? Dasz mi ten numer?
- Aż tak Ci na tym zależy?
- Czy zależy to..
- No to skoro Ci nie zależy to po co Ci?- wzruszyłam ramionami, uśmiechając się zadziornie. Odwróciłam się do Niego tyłem i chciałam wejść do swojego pokoju, ale ten złapał mnie za rękę i oparł o ścianę, stojąc tuż przy mnie.
- Powinieneś już jechać, siostra będzie się niecierpliwić.- odparłam, podpierając się dłonią o ścianę.
- Da sobie radę.- powiedział pewnie i znów chciał coś powiedzieć, jednak nie pozwoliłam Mu, bo jak przypuszczałam chciał zacząć temat mojego numeru.
- Daj telefon.- wyciągnęłam rękę, by po chwili otrzymać Jego telefon. Wpisałam dziewięciocyfrowy numer i zapisałam. A niech się zastanawia jak! - Proszę!- uśmiechnęłam się lekko.
- Napiszę później.- puścił mi oczko i wyszedł. Oh, w końcu! Zamknęłam dokładnie drzwi i oparłam się o nie, po chwili bezsilnie po nich zjeżdżając i zanosząc się cichym płaczem. Dobił mnie do końca. Nie powinien tutaj przychodzić... Naprawdę, nie miał takiego prawa. Oddałam Mu swoje całe poprzednie życie, wszystko czego tylko chciał, a teraz chce jeszcze więcej. Chce tego co mam teraz, a mam naprawdę super życie. Nie pozwolę Mu tego zepsuć. Za długo na to wszystko pracowałam... David by tego nie chciał.
Narracja trzecioosobowa
Czym prędzej otworzył drzwi ukochanej przyjaciółki i wszedł do środka. Panowała grobowa cisza.. Przeczuwał najgorsze, bał się, że sobie coś zrobi. Zajrzał do sypialni brunetki i nic. Do łazienki też nic. Wpadł do salonu, wcześniej zaglądając do kuchni. Zastał brunetkę skuloną w kłębek i leżącą na kanapie. Ukucnął przy Niej i mocno złapał za rękę.
- Kochana moja..- przycisnął usta do Jej dłoni, by po chwili wytrzeć spływające po Jej policzkach łzy. Płakała nawet przez sen..- Skarbie, co Ty robisz?- pytał siebie, jakby oczekując odpowiedzi. Wziął koc, leżący w sypialni brunetki i przykrył Ją, odgarniając kosmyk włosów z jej delikatnej twarzy.
- Potrzebuję Cię, Kuba..- szepnęła, prawie niesłyszalnie, zwracając uwagę Polaka, który oglądał telewizję. Od kilkunastu minut siedziała, nie odzywając się nawet słowem.
- Misiaa, skarbie mój..- natychmiast podszedł do Niej, biorąc w swoje ramiona.
- Bardziej niż mi się wcześniej wydawało...- wychrypiała, zanosząc się płaczem.
- Jestem obok.- odparł pewnie, jeszcze mocniej przytulając drobną brunetkę.
- Mógłbyś mnie przekimać pare nocy? Nie chcę zostawać tutaj sama.- poprosiła, odsuwając się od przyjaciela.
- Jasne, nawet nie pytaj.- ucałował Ją w policzek.
- Dziękuję..
- Idź się spakuj i zmykamy stąd.- uśmiechnął się, poganiając Ness.
Weszła pośpiesznie do swojej sypialni, z szafy wyciągając torbę sportową. Szybko spakowała parę ciuchów, z łazienki zabrała szczoteczkę do zębów, kosmetyki wrzuciła do kosmetyczki, która po chwili wylądowała w torbie. Wróciła do sypialni, by upewnić się czy oby na pewno spakowała wszystko. Ładowarka, słuchawki, książki.. Wszystko jest?
- Przepraszam, nie daję rady..- szepnęła spoglądając na fotografię brata. Powróciła do salonu, informując przyjaciela, że jest już gotowa.
Ness
Dzwonek do drzwi przywrócił mnie do świata żywych. Oderwałam wzrok od książki, pierwszy raz od godziny. Już chciałam wstać, by otworzyć, jednak Kuba mnie ubiegł, pędząc w stronę przedpokoju, nucąc pod nosem jakąś nieznaną mi melodię. Zachichotałam pod nosem.
- Cześć Kuba. Sorry, że tak bez uprzedzenia, ale martwię się o Ness. Nie otwiera drzwi, a Jej telefon wciąż milczy. Nie wiesz co si..?- nie dokończył, wpatrując się we mnie jak w obrazek.- Aa to..- podrapał się po karku. Był zażenowany. Jak cholera! Uśmiechnęłam się blado, nie spuszczając z Niego wzroku.- jesteś.. tutaj...- kontynuował.
- Tak, Ness pomieszka u Nas przez jakiś czas.- powiedział stanowczo Kuba. Zmarszczyłam brwi.
Od autorki: I jest 10! Co sądzicie o tym rozdziale? Wydaje mi się, że dołożyłam odrobinę tajemniczości. Podoba Wam się?
Baaardzo, baaardzo dziękuję za 2 komentarze pod ostatnim rozdziałem. Niestety - tak jak się spodziewałam - zostało Was tutaj mało. Niestety ;/
Ehh.. Mecz. Oglądałyście? Niesamowicie wyrównany. Dogrywka niestety albo stety nie przyniosła żadnego gola i karne! Byłam niemalże 100% pewna, że wygramy w tych karnych. Przecież jesteśmy w nich niesamowicie dobrzy. A tu jednak niespodzianka..
Najgorsze jest to straszne rozczarowanie...
Do zobaczenia niebawem! ♥☺